Round the Sobieszewska island…

By admin, 17.11.2011 09:41

Ja morze kocham, ja morze szanuję
Ja się na morzu bardzo dobrze czuje…

Ta piosenka przypomina mi się za każdym razem gdy widzę otwarte morskie wody i właśnie z tym nastawieniem 12 listopada ja, Bacha, Rekin i Mateusz, dla odpoczynku po trudach „niepodległościowych” obiadków postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda jesień na Wyspie Sobieszewskiej. Oczywiście jak najlepiej to zrobić, jak nie z perspektywy kajaka:).  Zaczęliśmy od oglądania stanu technicznego mostu pontonowego (tu nieocenionym fachowcem okazał się jak zwykle Rekin), potem hałda fosfogipsów w Wiślince, różne przystanie jachtowe i rybackie, aż dotarliśmy do śluzy w Przegalinie. Niestety, czynna jest tylko sezonowo więc korzystając z uprzejmości pana ochroniarza przenieśliśmy kajaki najkrótsza drogą na Wisłę. Pogoda była wspaniała, chociaż w cieniu drzew szron utrzymywał się przez cały dzień. Przy ujściu Wisły do morza czekała na nas niespodzianka, a nawet dwie. Miały czarne oczyska, błyszczące pyszczki , wąsy i nic nie robiły sobie z ciągnących w pobliżu sieci rybaków. Przyglądaliśmy się sobie nawzajem, w sumie nie wiadomo kto komu z większą ciekawością. Foki trzymały dystans, pewnie dlatego, że ich przodkowie z Grenlandii zawsze ostrzegali przed ludźmi w kajakach… Mamy nadzieję, że populacja foki bałtyckiej się odrodzi i będą częstymi towarzyszami naszych morskich wycieczek.
Z morza obejrzeliśmy sobie zachód słońca i już po zmroku dotarliśmy do Górek Zachodnich. Udało się też trochę posurfować na falach (tych morskich i tych po mijających nas kutrach) i z wody zeszliśmy przy blasku księżyca, dwie godziny po zachodzie słońca.

To był piękny, rześki, listopadowy, kajakowy spacerek…
Tomi

 
Projekt i wykonanie:Łukasz Opałka, zalecana przeglądarka firefox 3.6 lub nowsza